poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Hao c.d. Victorii

 Zostałem sam wisząc tak teraz jeszcze wyżej. Nie było zbyt łatwe usiedzenie w jednym miejscu dla takiej osoby jak ja... Wciąż się lekko kręciłem jednak to nic nie dawało. Zacząłem się lekko rozglądać, wciąż była przerwa. Miałem chyba strasznego pecha, że nie leżało nic w pobliżu dzięki czemu mógłbym się uwolnić.
- Ych... za jakie grzechy - jęknąłem zginając się lekko do góry i mając teraz dym prosto przed oczami. - Ty... -__- Zaraz się ciebie i tak pozbędę... tylko poczekaj....
 Zacząłem na niego dmuchać ogniem, trwało to jednak nie zbyt długo. Nie wytrzymałem zbyt podtrzymując się tak, ach no i mamy wynik tego, że się przestało ostatnio ćwiczyć... Znów wisiałem przy okazji odpoczywając. Nagle dzwonek rozległ się na korytarzu.
- No fuuuu... D:
 Szybko znów zacząłem tak jakby podpalać dym, w końcu puścił. Z wielkim hukiem spadłem na ziemię uderzając się w cale nie tak słabo.
- Ay... - mruknąłem wstając i łapiąc się lekko ręką za tył głowy. - Tsi... - spojrzałem na resztki substancji i zdmuchnąłem ją całkowicie już większym płomieniem.
 Szybko wyszedłem na korytarz, wziąłem jeszcze plecak, który zostawiłem wcześniej pod klasą i poszedłem na lekcję. Nauczyciel wpierw przeszył mnie wzrokiem, a potem kazał usiąść. Zająłem gdzieś miejsce bardziej z tyłu, które było wolne.
- Ty.... - warknąłem spoglądając na Victorie, która siedziała teraz na przeciwko. - Gh...

Victoria? Oj wiem, że mało, ale tak mi zostawiłaś no ;-;

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Taigi c.d. Hao

Spojrzałam na chłopaka, był dosyć specyficzny, nie ukrywam że moje oczy zatrzymały się na jego ogonie. Ja miałam rogi, ale chłopaka z ogonem pierwszy raz miałam okazję widzieć. Wzięłam swoje walizki
- Poradzę sobie, tylko jakbyś mógł mi powiedzieć gdzie jest sekretariat - powiedziałam wchodząc do środka, wnętrze było całkiem fajne, nie przesłodzone, bez zbędnych ozdób.
- Chodź zaprowadzę Cię - odpowiedział chłopak z uśmiechem i zaczął iść korytarzem, zabawnie wyglądał jego ogon, który się kiwał cały czas. Nie mogłam wytrzymać i zaśmiałam się lekko - Z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany
- Pierwszy raz widzę chłopaka z ogonem - przyznałam
- Śmieje się z ogona, a sama ma rogi - pokazał mi język
- Jesteś... - próbowałam znaleźć odpowiedniego słowa, jednak nic nie przychodziło mi do głowy
- Pół smokiem - uśmiechnął się - Ty pewnie diabełek - zaśmiał się
- Wolę określenie upadły anioł - poprawiłam go kiedy stanęłam przed sekretariatem - Dzięki za pomoc - weszłam do środka. Chwilę mi zajęło zanim wypełniłam wszystkie papiery, dostałam klucz i mapkę, żebym się nie zgubiła, szkoda tylko, że z tej mapki niczego nie mogłam się doczytać, a tym bardziej zorientować się gdzie co jest. Wyszłam z sekretariatu i z walizkami zaczęłam szukać internatu i swojego pokoju, ha odnalazłam go po 20 minut. Weszłam do środka, na szczęście mieszkałam sama. Opadłam na łóżko i już nie miałam ochoty się ruszać. Kiedy usłyszałam jakiś komunikat "przypominamy, że za 10 minut kolacja, proszę wszystkich o zejście do stołówki, nie wydajemy dań po czasie" Świetnie ledwo co się położyłam i już muszę wstawać. Ogarnęłam się i zeszłam do stołówki, wzięłam jakąś sałatkę i usiadłam przy jednym ze stolików

(Hao?)

sobota, 27 grudnia 2014

Od Hao c.d. Taigi

 To był gdzieś tak już mój czwarty dzień w nowej szkole. Zdążyłem poznać nieco osób i ogarnąć mniej więcej gdzie jaka sala lekcyjna jest, no czasem jeszcze zdarzały się drobne wpadki na przykład wychodząc podczas biologii do łazienki wracałem przez pomyłkę do klasy od historii, która była obok .__.
Hm... Dzisiaj była z tego co kojarzę chyba środa, albo może jednak czwartek... Tak to niestety jest jak się nawet nie chce zerkać rano na kalendarz, który zapewne i tak jest nieco przestarzały.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwsze osoby zaczęły po woli wychodzić ze szkoły, było po siódmej godzinie lekcyjnej. Jedni wracali do swoich domów, które był niedaleko, a inni szli do internatu, który znajdował się zaraz obok, można powiedzieć, że wręcz połączony z całym liceum.
 Kiedy sam już wziąłem plecak i chciałem wyjść nagle "baam" oczywiście musiałem sobie narobić problemów... Jako, że nie umiem otwierać normalnie drzwi tylko od razu na całą szerokość to przez przypadek uderzyłem z nich jakąś dziewczynę. "No brawo głupku..." - wymamrotałem sobie w myślach.
- Uważaj - warknęła ciemnowłosa trzymając się teraz za nos.
 No trzeba było przyznać, że w ładnym odcieniu miała oczy ^^
- Yhm, przepraszam... - podkuliłem odruchowo lekko ogon. - Nic ci nie jest? - dodałem po chwili.
- Na twoje szczęście raczej nie - mruknęła już najwidoczniej nieco negatywnie do mnie nastawiona.
 Taa... Raczej nie należałem do osób, które robiły tak zwane dobre pierwsze wrażenia. A przynajmniej raczej nie osiągnę tego w ten sposób jak dotychczas, przykładem może być chociażby właśnie taka sytuacja...
- Um... Jestem Hao... - przedstawiłem się krótko.
- Taiga, mógłbyś się trochę przesunąć?
 Dopiero teraz zwróciłem uwagę na bagaże, które miała przy sobie, szybko więc zrobiłem jej przejście.
- Może.. coś pomóc? ^w^ - zapytałem z grzeczności.

Taiga? Yhh coś mi to nie wyszło >,< Jak coś to Hao może odwalać różne głupoty ^o^

Od Victorii c.d. Hao

- Ayy no, bardzo miłe powitanie... D: - mruknął chłopak robiąc naburmuszoną minę i krzyżując ręce na piersi.
- No cóż, wkroczyłeś na MÓJ teren, więc licz się z licznymi pułapkami, Hao- uśmiechnęłam się wyszczerzając tym samym swoje kły.
-Hoho, ciekawe jak długo to będzie jeszcze "twój" teren ^w^
- Dopóki nie wpadną w najgorszą z nich...- kiedy to powiedziałam wypuściłam dym który podniósł blond włosego chłopaka i zawiesił do góry nogami. Chłopak zareagował na to tak że zaczął się wierzgać i krzyczeć:
- Eyy no puść mniee nooo D: zbiera mi się na wymioty D:- Po wierzgał trochę i przestał
- No ale weź mnie puść noo... ._.- już odparł spokojniejszym głosem.
- Ani mi się śni, po co tu  przychodziłeś... w czasie przerwy...teraz cierp- powiedziałam wstając, spacerowałam sobie po belkach podtrzymujących. Chłopakowi prawdopodobnie się gdzieś spieszyło bo chciał się uwolnić za wszelką cenę, mnie to nie za bardzo obchodziło.
- No weź mnie puść noooo proszę D: - błagał blondyn. A ja w odpowiedzi tylko podniosłam go wyżej aż do mojej wysokości.
-Słuchaj, rozumem że ciekawość to rzecz nieodłączna i każdy potwór nie może się powstrzymać, jednakże jest jedno ale, niektóre tych potworów jej nie toleruje i po prostu zabija tych którzy wchodzą gdzie ich nóżki ciągną. Nie należę do tych co zabijają ale jednak łapię i torturuje...- Po mojej "przemowie"  zeszłam po dymkowych schodach.
- Może ktoś cię znajdzie i uwolni, ciao~- i wyszłam. Przerwa zaraz się skończyła więc tym bardziej udało mi się "polowanie" dostanie nieobecność, i fajnie. Ach~ jak ja kocham swoją moc. Pokierowałam się do swojej sali lekcyjnej, cały czas zastanawiając się, jak pół-smok może uwolnić się z dymu. I nagle, coś mnie poparzyło, spojrzałam pośpiesznie na lewą nogę. Prawdopodobnie ten chłopak zaczął ziać ogniem, bądź wyczarował go i zaczął przypalać dym, niestety on na ogień jest tak podatny jak pajęczyna. Miałam poparzone pół piszczela, jak on długo musiał go przypalać? Nie ważne... myślałam, że on nie opanował jeszcze magii, jaka ja głupia... Weszłam do sali lekko kuśtykając i usiadłam w ławce, mam tylko nadzieję że nie chodzi do tej samej klasy.... Lekcja już się zaczęła, a tego blondyna nie było
- może jeszcze się nie uwolnił...- dalej zadawałam sobie to pytanie. Wtem znów, przeszył mnie ból w okolicach piszczela. Yh... jak ja go następnym razem spotkam to chyba wypatroszę.

Hao?

Od Hao c.d. Victorii

Deszcz razem z ciemnymi chmurami chyba nie zamierzał zbyt szybko opuścić terenów liceum. Jednak była to i tak znakomita okazja dla mnie by poznać nowe osoby, a moim nadzwyczajnym pochodzeniem nie aż tak trudno było je zwabić. Szybko wokół mnie zebrał się krąg tak zwanych "ciekawskich" jednak i wśród takich można było znaleźć kogoś wyjątkowego, w końcu nie wszystkie swoje cechy charakteru można od tak zmienić.
 Wieść o "pół-smoku" w szkole rozniosła się po korytarzach jak świeże bułeczki. To prawda, nie wiele osób zostało z mojego gatunku, raczej bardziej znane ostatnio były postacie typu wampirów, wilkołaków czy też czarodziei. Może też i to się stało po prostu przez polowania na wielkie gady w celu uzyskania z nich cennych surowców jak łuski czy też jak to się w niektórych przypadku trafiały tak zwane "rogi". Ts.. no zaraz... Ale istnieją przecież nie tylko same smoki, ale też i pół-smoki jak na przykład ja, tylko czym to tak naprawdę się różni... Wyglądam przecież nadal jak zwykły człowiek tyle z tym, że mam odstający z tyłu długi, żółty ogon i potrafię wytwarzać ogień z buzi czy też tworzyć go na rękach... No dobra to już nie jest aż tak "normalne". Nie wspominając o tym, że jest możliwość nauczenia się zmiany w pełną postać zwierza. Chyba jednak idealnie pasuje do takiej szkół.
 Wracając do tego dnia~ Szybko udało mi się nawiązać kontakt z innymi, ach no i znowu przerwę... No, a powód czemu się tu przeprowadziłem i teraz się będę uczył tutaj? Hyhy, a no "przypadkowo" się podpaliło wcześniejszą szkołę... Ta... Nie przygotowali się tam na taki wypadek no i... poszło wręcz jak z zapałką, parę minut i nie ma nic. Yh, była po tym raczej nie zbyt miła rozmowa z dyrektorem, a no i trzeba było zapłacić za szkody. Skończyło się również na najzwyklejszym przeniesieniu gdzie indziej. Jednak jest plus, mieszkam teraz sam ^^. No tak... rodzina stwierdziła, że byłby zbyt wielki problem z przenoszeniem od razu wszystkich.
 Chwila... Dobra to już wszystko, no to wracamy~ Od razu każdemu zacząłem poświęcać trochę uwagi przypatrując się mu i po prostu rozmawiając wiadomo imię i tak dalej. Minęły gdzieś ze 2 minuty, zaczynałem już po woli kojarzyć wszystkich z twarzy dookoła mnie. Zatrzymałem jednak za chwile wzrok na ciemnowłosej osóbce, która jednak szybko odeszła. Dziewczyna chyba nie lubiła takiego zamieszania. Mimo to trochę mnie zaciekawiła, nie zaszkodziło więc by ją poznać. Wykorzystałem okazje i po chwili poszedłem za nią.
 W porównaniu do lekcji teraz na sali gimnastycznej była pustka i głucha cisza dziwne, że tutaj tak chętnie nie przychodzili jak w mojej wcześniejszej szkole. Tam to latało w powietrzu od piłek od siatkówki po te nazywane "lekarskimi", które mają parę kilo więcej. Nie trudno było o dostanie w głowę podczas takiego chaosu.
- Witam ^w^ - mruknąłem zadowolony zamykając teraz za sobą drzwi. - Hao jestem, a ty?
- Victoria... - odparła zerkając lekko na mnie.
 Nagle poczułem jak coś mnie pociągnęło lekko za ogon, przekręciłem głowę do tyłu i zobaczyłem czarny dym układający się w formę jakby szponów. Podskoczyłem lekko przestraszony, cóż no w szkole magii można chyba było się wszystkiego spodziewać. Zerknąłem znów na dziewczynę, która się uśmiechnęła lekko pod nosem. Drugie pociągnięcie za ogon i się wywaliłem na ziemię.
- Ayy no, bardzo miłe powitanie... D: - mruknąłem robiąc naburmuszoną minę i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
 Siedziałem teraz na podłodze kręcąc niezadowolony ogonem na boki.

Victoria? ;3

piątek, 26 grudnia 2014

Od Taigi



Za każdym razem, gdy otwieram oczy widzę ten sam obraz, ten sam nudny biały sufit. To zabawne, ale przypomina ludzi. Na pierwszy rzut oka idealny, bez skazy, jednak gdy patrzysz na niego przez kilka dni, miesięcy czy też lat, dostrzegasz, że wcale nie jest on taki idealny. Musisz to albo zaakceptować, albo zmienić sufit, ja wybrałam tą pierwszą opcję. Wstałam i przeciągnęłam się, patrząc na swoje odbicie w lustrze, potargane włosy, czarna koszulka i krótkie białe spodenki, westchnęłam i leniwym krokiem poszłam do łazienki, tam też lustro, tak zdecydowanie mam za wiele luster w tym domu. Zeszłam na dół gdzie musiałam sobie zrobić śniadanie, oczywiście mój brat jeszcze spał. Gdy się najadłam i praktycznie byłam już gotowa do wyjścia zszedł mój brat
- Hej - powiedział ziewając - Już jedziesz diabełku - zaśmiał się
- Dzięki, że tak mnie żegnasz - mruknęłam
- Nie dąsaj się - przywrócił oczami, podchodząc do mnie i unosząc mnie w powietrzu - Bądź tam grzeczna i nie zabijaj za dużo - zaśmiał się
- Oczywiście - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z domu. Czekał na mnie samochód, a w środku kolega Arona (Aron brat Tai )
- Siema młoda - zaczął ze śmiechem
- Dwa lata różnicy i już młoda - mruknęłam do siebie przewracając oczami
- Wydaje mi się czy te rogi są coraz większe - wyszczerzył się
- Zamknij się i jedź - warknęłam - Bo inaczej marnie skończysz
- Już już - zaśmiał się i ruszył, jechaliśmy jakiegoś 3 godziny, aż w końcu mogłam wyjść, budynek był całkiem fajny. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wejścia, kiedy dostałam drzwiami
- Uważaj - warknęłam na jakiegoś chłopaka trzymając się za nos

(Ktoś? :D)

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Victorii

Był ponury dzień, deszcz nie ustępował na krok a liceum spowił i tak już panujący mrok. Chodziłam po dziedzińcu - oczywiście pod dachem- nic ciekawego, a to jakieś bójki wampirów, zabawy wilkołaków w taflach wody. Yh... aż wzdrygnęłam się na samą myśl o deszczu, jak ja nienawidzę tego cholerstwa. Janna od tygodnia nie wychodziła ze swojej klatki, najprawdopodobniej coś ją wzięło, podałam jej witaminy, może to pomoże, choć co ja mogę wiedzieć co podać choremu jastrzębiowi. Nagle tą rutynę przerwały jakieś szepty, nie byle jakie szepty. Dało je się słyszeć wszędzie, mówiono o jakimś blond-włosym chłopaku, pół smoku o ile się nie mylę, jako iż jestem osobą ciekawską poszłam w centrum zainteresowania, czyli przed dziedziniec. Dało się słyszeć nowy ciepły głos - aż mnie coś trafi, nienawidzę pozytywnie nastawionych ludzi, yeh... no trudno czas się z tym w reszcie pogodzić, postanowiłam wejść na sam początek półkola zatoczonego przy nowym, jako iż ze mnie taran żaden użyłam jednej ze swoich umiejętności, przemieniłam się więc w chmurę czarnego popiołu i przeniknęłam na przód. Wszelkie hipotezy gumowych-uszu były prawdziwe: dosyć wysoki chłopak o blond włosach i żółtym ogonie. Patrząc tak nań domyśliłam się że chce zwrócić na siebie uwagę i to mu się udawało, większość uczennic lgnęła do niego jak ćmy do światła, nie wiem co one w nim widziały ale mniejsza. Nie wydawał mi się zbytnio inteligenty... oddaliłam się więc i wróciłam do swojego ulubionego miejsca - sali gimnastycznej, tam praktycznie nikt nie wchodził w czasie przerwy, ja tam lubiłam przebywać z jednego konkretnego powodu, mają wysoki dach i nikt mnie jak dotąd nie zauważył na wyższych partiach budynku. Położyłam się na jednej z belek podtrzymujących i zaczęłam się zastanawiać, czy zapoznać nowego czy raczej olać go jak resztę, nie sądziłam że coś mogło mnie wygonić z przemyśleń - a jednak, był to głos otwieranych drzwi, obróciłam lekko głowę aby sprawdzić kto wszedł. Ku mojemu jakże wielkiemu zdziwieniu był to ten chłopak o którym wspomniałam kilkakrotnie, zdawał się jakby czegoś szukał. Postanowiłam, że posiedzę sobie na tych belkach i po oglądam widowisko zabawiając się z nim trochę - czarną magią.

Hao?